06.04.2019

To moj piereszy wpis.

Prowadze raczej zwyczajne zycie.
Coreczka prawie 6 lat i partner...
Coz mozna jeszcze dodac?

Z reszta mniejsza.
 Zycie bywa przewrotne. Z poczatku sielanka i swiat widziany na rozowo. Potem przychodzi gorzka prawda.
Obiecalam sobie ze ile sie da bede zagryzac wargi.
Tylko tyle albo az...

Coreczka jest... nie wiem jak to opisac.
Naj skarbem
Naj szczesciem
Wszystkim dobrem ktore mam i tylko dla niej zyje.

Partner.
Eh tu juz sa schody.
Jest niesamowicie uparty.
Co gorsza nie liczy sie z moim zdaniem, a bynajmniej ja mam takie poczucie. Wiele rzeczy opowiada ciotce (z ktora jest blisko jak z mama), a mnie zwyczajnie nie mowi...
Dopiero kiedy ja zapraszam na kawe to dowiaduje sie roznosci.
Przykre...
Ale malo tego.
Wystarczy jej aprobata, a moje NIE
juz sie nie liczy.
I to mnie rani.
Mowilam mu o tym to twierdzil ze przesadzam.
Nie mam w nim wsparcia. Nie wierzy we mnie.
Na sama mysl chce mi sie plakac.

Jestesmy zareczeni.
Nawet juz mamy obraczki (ktore nosimy),ale co z tego skoro o slubie ani dudu...

Nie bede sie prosic....
Bo ile mozna gadac o tym samym.

Staram sie zyc dalej.
Obiecalam sobie ze gdy mala pojdzie do szkoly, znajde cos chociaz na pol etatu. Chociazby sprzataczke. Lubie to nawet.
Kto wie moze uda mi sie to utrzymac w tajemnicy?

pocieszam sie ta wizja.
Zrobilabym prawonazdy. Sama.
Bez niczyjej laski.
(On stwierdzil ze nie da mi takiej kasy. Dlatego wiem ze mnie nie wspiera i  nie wierzy we mnie)
Slicznie bym mu utarla nosa.
Moglabym wziac mala i pojechac na wycieczke w weekend albo NA weekend.
  Puki co musze uzbroic sie w cierpliwosc.
Mala jeszcze sporo choruje.
Tydzien w przedszkolu i 3 tygodnie leczenia.
3dni w przedszkolu i 2 tygodnie leczenia. I tak stale.
Ale bedzie dobrze. Wierze w to
I wierze w swoje mozliwosci.
Ta chwila kiedy klade na stole prawko. Jego mina bezcenna.


Coz. Puki co koncze ten denny wpis.
Moze wpadne po weekendzie.
Wole tu zagladac bez jego wiedzy.

Pozdrawiam

                                      A

Komentarze